Niestety nie jestem szczęśliwą posiadaczką domu z ogrodem, więc grilluję tylko okazjonalnie. Dziś ruszt rozstawiony pod chmurką zastąpił mi piekarnik. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma :). Część szaszłyków zrobiłam ze świeżą, słodką papryką, do części zaś włożyłam paprykę konserwową (tak woli Zapuszkowany).
Było prosto i smacznie. A poręczne buteleczki niepasteryzowanego, schłodzonego piwa przywiodły mi na myśl dawne wakacje na Mazurach...
Składniki:
- kawałki kurczaka lub indyka
- kilka małych cukinii
- kilkanaście pieczarek
- duża czerwona papryka
- pół słoika marynowanej papryki od Dawtony
- kilka ząbków czosnku
- chili
- sól morska
- oliwa z oliwek
sos:
- jogurt grecki
- garść liści bazylii
- garść posiekanego koperku
- świeżo zmielony czarny pieprz
- odrobina soli
Kurczaka kroimy na kawałki (nie zbyt małe, bo łatwiej wyschną), marynujemy w sporej ilości oliwy, czosnku, soli i chili. Cukinię, paprykę i pieczarki myjemy/obieramy i kroimy odpowiednio. Podobnie postępujemy z papryką z marynaty - kroimy na niezbyt małe kawałki. Całość nabijamy na szaszłykowe, drewniane patyki. Pieczemy w piekarniku w temperaturze 150st. C przez 20 minut.
Podajemy z jogurtowym sosem z odrobiną zmiażdżonego czosnku i posiekanymi koperkiem i bazylią.
Nieskomplikowane i wakacyjne!