wtorek, 15 listopada 2011

Witajcie!

Hej ho!

Witajcie na blogu Zapuszkowanych. Jesteśmy rodziną zafiksowaną na punkcie owoców, warzyw i puszkowania, choć żadne z nas nie ma i nie miało problemów z prawem ;).
Kiedyś, gdy rola kobiety w życiu rodzinnym i społecznym była jasno nakreślona i zakres jej obowiązków koncentrował się na doglądaniu gospodarstwa, piwnice pękały w szwach od
domowej roboty przetworów - powideł, pikli, koncentratów, surówek i innych cudeniek.
Dziś jest nieco inaczej - pomiędzy obowiązkami zawodowymi, powinnościami wobec dzieci i rodziny, ogarnianiem
wiecznie zabałaganionego domu, gotowaniem "czegoś na jutro", zakupami, rachunkami, zebraniem w spółdzielni, wywiadówką, weterynarzem... (wymieniać dalej?) musimy ogarnąć same siebie. By tworzyć cudne słoiczki z uroczym oldschoolowym, kraciastym zamknięciem zebranym równie uroczą kokardką chyba musiałabym zrezygnować z tych kilku godzin snu, co w konsekwencji doprowadziłoby do przyobleczenia mnie w kaftan.
A przecież tego nie chcemy :)

Zapuszkowani nie muszą puszkować własnoręcznie, żeby było miło, pożywnie i zdrowo. Lubimy zapuszkowanie cudzą, wprawną ręką.
Kochamy soczy
ste pomidory z puszki, dzięki którym prawdziwie włoska pomidorowa z bazylią, czosnkiem i parmezanem smakuje dokładnie tak, jak to pamiętamy z wakacji w Sienie, cenimy mus jabłkowy genialny w szarlotce i innych deserach, uwielbiamy pochrupać ogóreczka pod seteczkę w miłym gronie, nie wyobrażamy sobie życia bez domowych buritos z czerwoną fasolą i dużą ilością chilli.

Lubicie gotować? Jeść, smakować, degustować? Czy przygotowujecie jedzenie z miłością jak Nigella Lawson? I czy, jak ona, w żadnym wypadku nie chcecie uprawiać kuchennej martyrologii?
Sięgnijcie po puszki, czytajcie Zapuszkowanych :).

3 komentarze: