
Gdy wczoraj ujrzałam cudnej urody kawałek wołowiny - mojego ulubionego mięsa - i nie było mowy, bym nie uległa jego czarowi. Mięso zapiekłam z młodymi ziemniaczkami i świeżymi, czerwonymi pomidorami. W ten sposób zmajstrowałam danie kompromisowe dla całej ekipy Zapuszkowanych - ja w ciepłe dni nie garnę się do smażenia schabowych, a chłopcy nie funkcjonują bez mięsa. Wilk jest syty, owca cała, a ja miałam pretekst by uzupełnić ziołowy ogródek o świeży krzaczek bazylii, bo poprzedni zdążyliśmy oskubać do cna.
- 1/2 kg mielonej wołowiny
- 1/2 słoiczka przecieru pomidorowego od Dawtony
- 2 ząbki czosnku
- pęczek dymki
- 1/2 kg młodych ziemniaków
- mały kubełek śmietany 12%
- kilka dojrzałych pomidorów
- kulka mozzarelli
- kilka gałązek świeżej bazylii
- oliwa z oliwek
- nieco soli
- świeżo zmielony czarny pieprz
Wołowinę solimy, pieprzymy i podsmażamy na oliwie. Po kilku minutach, gdy widzimy, że nie ma już śladu surowizny - dorzucamy 2 łyżki koncentratu pomidorowego oraz posiekaną dymkę. Możemy też podlać odrobiną wody, by całość lepiej poddusiła się. Młode ziemniaki dokładnie szorujemy, a następnie gotujemy w całości. Nie przejmujemy się łupinami - są bardzo delikatne, i o ile tylko dobrze umyte - całkowicie do jedzenia. Śmietanę mieszamy z rozgniecionym czosnkiem. Pomidory kroimy na plastry. Wrażliwi mogą pozbyć się wcześniej skórki, parząc warzywa wrzątkiem i obierając, my chyba jesteśmy mało wrażliwi, bo nie praktykujemy :).
Kulkę mozzarelli kroimy w plastry. Bazylię płuczemy i rwiemy na drobniejsze kawałki.
Piętra zapiekanki mają wyglądać następująco: spód naczynia smarujemy oliwą, na to układamy plastry ziemniaków, na nie lejemy śmietanę, następnie układamy wołowinę, wreszcie wieńczymy pomidorami, bazylią i serem mozzarella.
Całość zapiekamy w 180st. C przez około 20 minut. Dekorujemy świeżymi listkami bazylii.
Smacznego! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz