
A potem oddaję się misterium lepienia mięsnych kulek.
Pamiętacie scenę z Amelii, kiedy bohaterka wyznaje, co sprawia jej wielką przyjemność? Że na przykład uwielbia zanurzać dłoń w toni rozmaitych pestek, grochu lub fasoli? Wierzę, że to bardzo przyjemne doznanie. Ja mam podobnie z ręcznym wyrabianiem masy na mielone. Lekkie wariactwo, ale nieszkodliwe ;).
Dziś podałam kotlety w towarzystwie ziemniaków z wody z odrobiną masła i koperkiem oraz jedną z moich ulubionych opcji warzywnych - marchewką z groszkiem na ciepło. To był naprawdę wspaniały obiad :). Bardzo też przypadł do gustu Zapuszkowanemu - nieuleczalnemu tradycjonaliście.
Składniki na 2 dni jedzenia dla 3 osobowej rodziny:
- 1/2 kg mięsa wieprzowego
- 1/2 kg mięsa wołowego
- kilka kromek chleba orkiszowego (może być z ziarnami, np słonecznikiem)
- 2 świeże jajka
- 1 spora cebula
- kilka ząbków czosnku
- łyżka pieprzu ziołowego
- nieco pieprzu czarnego, świeżo zmielonego
- 2 płaskie łyżeczki soli
- olej do smażenia
- kilka ziemniaków
- pęczek koperku
- listek masła
- słoik marchewki z groszkiem od Dawtony.
Dokładnie myjemy ręce i pozbawiamy się pierśnionków ;). Mieszamy dłońmi dwa rodzaje mięsa w dużej misie lub garnku. Cebulę i czosnek lekko szklimy na niewielkiej ilości oleju a następnie blendujemy na jednolitą pastę. Dorzucamy do mięsa. Chleb orkiszowy kruszymy drobno wprost do misy z mięsem, wbijamy też jajka. Solimy, pieprzymy. Bardzo dokładnie mieszamy dłońmi. Na patelni rozgrzewamy olej. Formujemy dowolnej wielkości kulki i lekko je spłaszczamy. Smażymy na rozgrzanym oleju. Nie obtaczam kotletów w mące ani bułce tartej, gdyż nie widzę takiej potrzeby. Jeśli użyliśmy wszystkich wskazanych w przepisie składników kotlety powinny być jędrne i dobrze trzymać się w kupie ;). Nie potrzebujemy sprawiać, by były bardziej kaloryczne.
Gdy wyraźnie podsmażą się z jednej strony, przekładamy na drugą. Ja lubię je jeszcze w międzyczasie lekko poddusić, więc kilka razy wlewam na patelnię nieco wody. Taki zabieg zapewnia niezawodną obróbkę termiczną mięsa, a woda i tak w rezultacie wyparuje. Wtedy z powodzeniem możemy je na koniec podsmażyć intensywniej, jeśli preferujemy ciemną, chrupiącą skórkę.
Gdy kotlety dochodzą powoli na patelni, gotujemy ziemniaki, siekamy koperek, a także podgrzewamy marchewkę z groszkiem. Nie potrzebujemy jej doprawiać, ale warto dodać do niej odrobinę masła.
Bardzo tradycyjne i pyszne danie! :)
- 1 spora cebula
- kilka ząbków czosnku
- łyżka pieprzu ziołowego
- nieco pieprzu czarnego, świeżo zmielonego
- 2 płaskie łyżeczki soli
- olej do smażenia
- kilka ziemniaków
- pęczek koperku
- listek masła
- słoik marchewki z groszkiem od Dawtony.
Dokładnie myjemy ręce i pozbawiamy się pierśnionków ;). Mieszamy dłońmi dwa rodzaje mięsa w dużej misie lub garnku. Cebulę i czosnek lekko szklimy na niewielkiej ilości oleju a następnie blendujemy na jednolitą pastę. Dorzucamy do mięsa. Chleb orkiszowy kruszymy drobno wprost do misy z mięsem, wbijamy też jajka. Solimy, pieprzymy. Bardzo dokładnie mieszamy dłońmi. Na patelni rozgrzewamy olej. Formujemy dowolnej wielkości kulki i lekko je spłaszczamy. Smażymy na rozgrzanym oleju. Nie obtaczam kotletów w mące ani bułce tartej, gdyż nie widzę takiej potrzeby. Jeśli użyliśmy wszystkich wskazanych w przepisie składników kotlety powinny być jędrne i dobrze trzymać się w kupie ;). Nie potrzebujemy sprawiać, by były bardziej kaloryczne.
Gdy wyraźnie podsmażą się z jednej strony, przekładamy na drugą. Ja lubię je jeszcze w międzyczasie lekko poddusić, więc kilka razy wlewam na patelnię nieco wody. Taki zabieg zapewnia niezawodną obróbkę termiczną mięsa, a woda i tak w rezultacie wyparuje. Wtedy z powodzeniem możemy je na koniec podsmażyć intensywniej, jeśli preferujemy ciemną, chrupiącą skórkę.
Gdy kotlety dochodzą powoli na patelni, gotujemy ziemniaki, siekamy koperek, a także podgrzewamy marchewkę z groszkiem. Nie potrzebujemy jej doprawiać, ale warto dodać do niej odrobinę masła.
Bardzo tradycyjne i pyszne danie! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz